Rezerwy
Piasta Gliwice do Jaworzna przyjechały w wyjątkowo silnym składzie. W
drużynie znalazło się aż czterech zawodników występujących na co dzień w pierwszym zespole naszej
Ekstraklasy – Łukasz Krzycki, Bartosz Szeliga, Radosław Murawski i
Tomáš Dočekal. Wydawało się, że jaworznicka młodzież przeciwko takiej
armadzie nie ma większych szans. Piłkarze z Jaworzna wyjątkowo dzielnie i długo stawiali opór znacznie bardziej
renomowanemu rywalowi.
Pierwsza połowa nie zapowiadała wysokiej porazki i dostarczyła zgromadzonym kibicom wielu emocji. Goście z Gliwic
zgodnie z przewidywaniami mieli niewielką przewagę, długo jednak nie
potrafili jej udokumentować. Co prawda na samym początku spotkania
gliwiczanie wypracowali sobie co najmniej dwie dobre okazje strzeleckie,
potem już jednak sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Jako
pierwszy groźnie na bramkę strzeżoną przez Michała Kojdeckiego uderzał
Kamil Groborz, po rykoszecie piłka wyszła jednak na rzut rożny. Chwilę
potem swoich sił próbował Krzysztof Hałgas, jednak będąc już w polu
karnym uderzył obok bramki. Szczakowianka w tej części gry dość
umiejętnie rozbijała próby ataków Piastunek, sama jednak nie była w
stanie jakoś poważniej zagrozić bramce rywali. Niestety w niebezpiecznym starciu z rywalem Maciej Domurat doznał bolesnej kontuzji i już w 33.
minucie musiał opuścić boisko. Na dodatek w 36. minucie Piast zdołał
zaskoczyć defensywę Biało-Czerwonych i po akcji dwóch zawodników przyjezdnych objął prowadzenie. Bartosz Szeliga wyłożył piłkę
czeskiemu napastnikowi Piastunek – Tomášowi Dočekalowi a ten technicznym
strzałem umieścił piłkę w siatce obok próbującego jeszcze interweniować
Kojdeckiego.
W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie a jaworznianie
pokazali, że potrafią walczyć o swoje. Już od pierwszych minut
Biało-Czerwoni rzucili się do ataku, czym zaskoczyli Piasta i zepchnęli
go do defensywy. W 66. minucie Paweł Sermak wykorzystał przedłużenie
piłki od Pawła Kędronia i doprowadził do wyrównania. Wydawało się, że
kolejne trafienia dla gospodarzy są już tylko kwestią czasu, niestety po
raz kolejny dało o sobie znać największe jesienne przekleństwo – brak
skuteczności. Szczakowianka w drugiej połowie napierała i szturmowała
bramkę Piasta i gdyby wykorzystała swoje okazje – zapewne miałaby na
swoim koncie trzy punkty więcej. Najbliżej powodzenia i przy okazji
sprawienia sobie najlepszego prezentu na 30. urodziny, był Aleksander
Mużyłowski. W sytuacji sam na sam z bramkarzem zdecydował się na dość
karkołomny lob, który jeszcze czubkami palców posłał nas bramkę golkiper
rywali. Popularny Alek jeszcze zresztą kilka razy przedarł się pod
bramkę Piasta, nie potrafił jednak umieścić piłki w siatce. Dobre
okazje marnowali też inni zawodnicy Biało-Czerwonych. Warto tutaj
wspomnieć chociażby o Pawle Kędroniu, który spudłował z najbliższej
odległości. Pomocnicy Szczakowianki nękali defensywę Piasta częstymi,
bardzo groźnymi wrzutkami ze skrzydeł, których jednak nikt nie potrafił
zakończyć celnym strzałem. W końcówce miało się okazać, że
niewykorzystane sytuacje potrafią się boleśnie mścić. Najpierw na
kwadrans przed końcem spotkania z boiska wyleciał Rafał Berliński.
Sędzia z Częstochowy uznał, że doświadczony jaworznicki obrońca faulował
wychodzącego na czystą pozycję zawodnika Piasta i od razu pokazał mu za
to zagranie czerwoną kartkę!
Taka decyzja arbitra sprawiła, że Piastowi
grało się już łatwiej. Piastunki wkrótce dwukrotnie pkonbały Kojdeckiego wyjechały z Jaworzna z kompletem punktów.
Najpierw w 78.
minucie Oliwier Łuszcz, który swego czasu był testowany w
Szczakowiance – podał piłkę do nie pilnowanego Krzysztofa Hałgasa a ten
dopełnił formalności. Zaledwie trzy minuty później było już po meczu.
Hałgas wyłożył piłkę Tomášowi Dočekalowi a ten z zimną krwią, po raz
drugi tego dnia, pokonał naszego golkipera. Szczakowianka próbowała jeszcze w
końcówce zmniejszyć straty, ale nie była już jednak w stanie tego zrobić i
ostatecznie wygrana Piasta 3:1 stała się faktem.
Szczakowianka przegrała, ale na tle ekipy z rezerw Ekstraklasy wypadła bardzo dobrze. Na dobrą sprawę można nawet powiedzieć, że druga połowa była najlepszą, jaką w tej rundzie rozegrali Biało-Czerwoni. Podopieczni trenera Sermaka przed własną publicznością zagrali z taką determinacją i wolą walki, że można by tą pozytywną energią obdzielić nawet kilka spotkań. W tym spotkaniu na pochwały zasługuje cały zespół, ale należy wspomnieć chociażby o Wojciechu Franielu, który może być wzorem dla kolegów z drużyny.
W kolejnym spotkaniu 19.10 o godz. 15 "Drwali" czeka nie łatwe zadanie bowiem na Stadionie Miejskim zamelduje się lider czyli niepokonana Skra Częstochowa.
Szczakowianka Jaworzno – Piast II Gliwice 1:3 (0:1)
(Sermak 66 – Dočekal 36, 81, Hałgas 78)
Szczakowianka: Kojdecki
– Domurat (33. Dworak), Berliński, Grzywa, Franiel – Biskup,
Mużyłowski, Sermak, Sieniawski (84. Łukowicz) – A. Molenda (46. Bernaś),
Kędroń (79. Przebindowski).
Piast: Kowalik - Łuszcz, Krzycki, Paskuda, Piewko – Seliga, Kubik, Murawski, Hałgas, Groborz - Dočekal.
Sędziował: Robert Kowalczyk (Częstochowa)
Żółte kartki: Biskup. Mużyłowski, Kędroń
Czerwona kartka: Rafał Berliński (74. minuta – druga żółta)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz