czwartek, 9 maja 2013

Derby na Miejskim na remis


Na Stadionie Miejskim oprócz  naszej III ligowej Szczakowianki od sezonu 2011/2012 i 2012/2013 występuje I ligowy  zespół GKS Tychy, który ze względu na budowę nowego stadionu wszystkie spotkania w  roli gospodarza I lidze rozgrywa na obiekcie przy ul. Krakowskiej 8.
 Ze względu na zainteresowanie futbolem czasami w ramach pracy lub wolnego czasu  udaje mi się obserwować podopiecznych trenera Mandrysza, którzy bądź co bądź jak na beniaminka radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Po 28 kolejkach tyska ekipa zajmuje 7 miejsce w I lidze  z dorobkiem 44 punktów. 

Wśród kibiców od zawsze dominowała chęć "skopania" przeciwnika nie inaczej było i tym razem a wszytko za sprawą derbów, które oczywiście odbiegają od tych ekstra klasowych  poziomem, ale i umiejętnościami, ale jak mawia przysłowie "jak nie ma co się lubi to się lubi co się ma". Trenerzy przed tym spotkaniem nie musieli zbytnio motywować swoich zawodników, ponieważ derbowe pojedynki rządzą sie swoimi prawami i na długo zapadają w pamięć. Jesienią w Katowicach cała pulę zgarnęli miejscowi po bramce Kowalczyka.   


Trener Mandrysz był zadowolony z wyniku

 W meczu 28. kolejki piłkarze GKS Tychy zremisowali w derbach Śląska z GKS Katowice 1:1 (1:1). Bramkę dla tyszan strzel Babiarz, natomiast dla katowiczan  Rakels.
Tyscy piłkarze, którzy w ostatnich trzech meczach nie zdobyli ani jednego punktu! doskonale zdawali sobie sprawę, że ta fatalna passa musi zostać przełamana w derbowym spotkaniu z GKS Katowice. Dla kibiców „Trójkolorowych” było to bowiem najważniejsze starcie tej rundy, o ile nie całego sezonu.

Zaczęło się jednak zupełnie nie po myśli tyszan, bowiem GieKSa już w 11 min. objęła prowadzenie. Deniss Rakels wykorzystał fakt, że zawodnicy GKS zostawili mu trochę więcej miejsca i ładnym uderzeniem zza pola karnego pokonał bezradnego Piotra Misztala. Pierwszy strzał, a nawet pierwsza poważniejsza sytuacja w tym pojedynku zakończyła się więc bramką!

„Trójkolorowi” z każdą kolejną minutą starali się jednak wyrównać stan meczu, i udało się to po blisko dwóch kwadransach gry. Mateusz Mączyński pociągnął z piłką do linii końcowej boiska, wycofał ją przed pole karne, gdzie znakomicie odnalazł się Bartłomiej Babiarz i idealnie przymierzył w prawy róg bramki strzeżonej przez Łukasza Budziłka.

W końcowych minutach pierwszej połowy serca tyskich fanów zadrżały, kiedy to po kiksie Žunicia we własnym polu karnym, drugiego gola mógł strzelił Rakels, który  w większości stworzonych  sytuacji   przez przyjezdnych był ich motorem napędowym. Łotewski napastnik jednak chyba sam nie spodziewał się, że futbolówka spadnie mu pod nogi, przez co tylko lekko trącił ją w ręce Misztala.
Strzelec bramki dla katowiczan kolejną świetną okazję zmarnował już w 46 min. meczu. W „szesnastce” gospodarzy Maciej Mańka sfaulował właśnie Rakelsa, który sam podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze. Jego zamiary idealnie wyczuł  Misztal i uchronił tyską drużynę od straty drugiej bramki, która mogła dac zwycięstwo katowiczanom.

Odpowiedzią podopiecznych Piotra Mandrysza mogła być bardzo dobra akcja z 58. minuty. Babiarz kapitalnym podaniem na wolne pole wypuścił Damiana Szczęsnego, ale ten uderzył obok słupka  sprawił zawód  przybyłych kibiców. 






Wraz z upływem czasu obie ekipy nie stworzyły już sobie stu procentowych okazji ,na zmianę rezultatu dlatego derby Śląska zakończyły się zasłużonym podziałem punktów. Szkoda tylko, że kibice gości nie mogli uczestniczyć w spotkaniu, które od dłuższego czasu elektryzowało najbardziej zagorzałych fanów z różnych "wzgledów". Wszystko to spowodowane było względami bezpieczeństwa. Zasłużony remis chyba nie krzywdzi żadnej z ekip wręcz daje mały promyk nadziei na lepsze jutro trójkolorowym, którzy po trzech porażkach z rzędu może wrócą na właściwy tor.
 W następnej kolejce tj. 12 maja tyszanie zmierzą się  w Olsztynie z tamtejszym Stomilem, który walczy o utrzymanie. Natomiast 19 maja o godz. 12.15 trójkolorowi zmierzą się na Stadionie Miejskim z Dolcanem Ząbki. To spotkanie będzie transmitowane na antenie Orangesport.  


GKS Tychy – GKS Katowice
1 - 1
28. kolejka
8 maja 2013, 17:00
ul. Krakowska 8, 43-600 Jaworzno
GKS Tychy - GKS Katowice 1:1 (1:1)

0:1 Rakels (11) 
1:1 Babiarz (28)

Tychy: Misztal – Mańka, Masternak, Masternak, Balul, Mączyński (82. Chomiuk), Szczęsny (72. Bąk), Kupczak, Zunić, Babiarz, Małkowski (80. Rocki), Folc.

GKS: Budziłek – Czerwiński, Kamiński, Cholerzyński, Chwalibogowski – A.Kowalczyk (88. Radionow), Duda, Fonfara, Pitry, Gancarczyk (64. Goncerz) – Rakels.

Ż.kartki: Mączyński – Rakels, Kamiński

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce)

Widzów: 300


Pomeczowe wypowiedzi ( źródło gksinfo.pl)
Piotr Misztal bramkarz GKS Tychy : Długo czekaliśmy na to przełamanie, dlatego tym bardziej cieszymy się z tego punktu. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo mieliśmy ku temu kilka okazji. Mimo wszystko był to wyrównany mecz i myślę, że każdy wynik był dzisiaj możliwy. Za pierwszym razem było blisko obrony karnego, za drugim kompletnie się pomyliłem, to za trzecim w końcu musiało wyjść (śmiech). Wydaje mi się jednak, że z tych trzech „jedenastek” przynajmniej dwóch w ogóle nie powinno być, ale wiadomo, że „oliwa zawsze sprawiedliwa”.

Marcin Folc   : Wiadomo, że odwrócić kartę na tą dobrą stronę zawsze jest trudno, tym bardziej jeśli gra się z wymagającym przeciwnikiem. Można powiedzieć, że to taki punkt na przełamanie, który pozwala patrzeć z optymizmem na kolejne spotkania. Moja sytuacja z drugiej połowy była dość przypadkowa. Walczyłem o piłkę, potem musiałem się zorientować, gdzie ona spadła. Znalazła się tuż pod moją nogą, chciałem więc to wykorzystać, ale niestety nie spojrzałem jak ustawiony jest bramkarz, który natychmiast ją przejął. Nie pomogła mi w tym też płyta boiska, która była bardzo śliska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz