poniedziałek, 5 maja 2014

Przypomnieli sobie smak zwycięstwa !


https://lh3.googleusercontent.com/--PFgMMUdfq0/U2VK4l_f98I/AAAAAAAASPM/ZKvXu_68hic/s720/IMG_7056.jpg


 Kibice Szczakowianki na zwycięstwo swojej drużyny czekali od bardzo dawna. Biało-Czerwoni dość nieoczekiwanie w sobotę 3 maja pokonali na własnym boisku LKS Czaniec.
 Gola na wagę trzech punktów zdobył Wojciech Wiśniewski.
Mecz lidera grupy spadkowej C i ostatniej w tabeli Szczakowianki miał być ozdobą "majówki" w Jaworznie. Co prawda chyba mało kto wierzył w to, że jaworznianie będą w stanie powstrzymać rozgrywającą świetny sezon ekipę z Czańca, wielu liczyło jednak na przynajmniej przyzwoity występ Biało-Czerwonych. Tymczasem podopieczni trenera Sermaka pozytywnie zaskoczyli. Piłkarskie święto nieco popsuła fatalna pogoda, która odstraszyła wielu kibiców od spędzenia majówki z Biało-Czerwonymi. Ci, który jednak dotarli na stadion przy ulicy Kościuszki nie powinni żałować. 

      Mecz od początku był wyrównany, obie strony starały się atakować, nie potrafiły jednak stworzyć poważniejszego zagrożenia pod bramką rywali. Jako pierwsi groźniej zaatakowali gospodarze. Po krótko rozegranym rzucie wolnym sprzed pola karnego, Paweł Sermak oddał kąśliwy aczkolwiek minimalnie niecelny strzał. Goście odpowiedzieli groźnym uderzeniem po rzucie rożnym, po którym na szczęście dla jaworznian piłka poszybowała nad poprzeczką. W 30. minucie podopieczni trenera Andrzej Sermaka ku radości kibiców otworzyli wynik spotkania. Po wrzutce z lewej strony do futbolówki doszedł Remigiusz Malicki. Będąc w trudnej pozycji i mając obrońcę na plecach zdołał dograć do tyłu do jednego z kolegów, ten momentalnie podał na piąty metr do Wojciecha Wiśniewskiego, który zdobył swojego pierwszego gola w barwach Szczakowianki. Rozochoceni prowadzeniem gospodarze nie zamierzali poprzestawać na jednej bramce i jeszcze odważniej zaatakowali. Po kolejnym rzucie wolnym, podyktowanym za faul na Franielu piłka powróciła do lewego obrońcy Szczakowianki. Ten oddał bardzo groźny strzał z bliska, który w ostatniej chwili zablokował jeden z defensorów, ratując swoją ekipę przed niechybną utratą gola. Przed przerwą podwyższyć mógł jeszcze Malicki, po jego strzale głową piłka minęła jednak słupek. 

 https://lh5.googleusercontent.com/-gJz85-qGuYc/U2VK4so1mnI/AAAAAAAASPI/BjGlgDTCWbM/s512/IMG_7059.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-4XPCLutBlL8/U2VxXMdFblI/AAAAAAAASSA/h5oOehk78cA/s720/P5031342.JPG

 Po przerwie na boisku nie działo się już zbyt wiele. Gra była często przerywana faulami. LKS starał się atakować, widać było jednak, że w ofensywie brakuje mu atutów, a zmiany dokonane przez trenera nie wniosły zbyt wiele w tej materii. Goście z Czańca na dobrą sprawę ani razu nie zmusili Kojdeckiego do wysiłku. Szczakowianka skupiona była na obronie korzystnego rezultatu, co zresztą czyniła bardzo umiejętnie. Jaworznianie zdawali sobie sprawę, że nie mogą ograniczać się tylko do defensywy, dlatego  korzystali z każdej okazji do ataku. 

 Ekipa z Czańca w tym sezonie imponuje grą w defensywie i tutaj również   radziła sobie z ofensywnymi akcjami gospodarzy, Ci jednak i tak kilkakrotnie zagrozili bramce LKS-u. Zaskoczyć bramkarza rywali próbował m.in. Mrożek, golkiper rywali wykazał się jednak refleksem. Na niespełna dziesięć minut przed końcem prawdziwą bombę z ponad 30 metrów posłał Damian Sieniawski, jego strzał z ogromnym trudem na raty wyłapał Kawaler. Na bramkę LKS-u uderzać próbował też Malicki, wyraźnie miał jednak rozregulowany celownik i posłał piłkę nad poprzeczką. 
W końcówce spotkania Szczakowianka bardzo umiejętnie grała na czas i wybijała rywali z uderzenia. Ostatecznie prowadzenie udało się dowieźć do końca i pierwszy w tym roku komplet punktów pozostał w Jaworznie.
https://lh5.googleusercontent.com/-cGPhh0oGHPA/U2VK6hyFAvI/AAAAAAAASPs/GUF9Kosjmn4/s800/IMG_7093.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-gp8hlMbUGQc/U2VxfXiuNGI/AAAAAAAASS8/wARo2qOT2Q4/s720/P5031418.JPG

      Spotkanie z pewnością nie należało do najładniejszych, a gra toczyła się się głównie w środku boiska, dużo był fauli i przerw w grze, co zresztą zaowocowało ogromną liczbą kartek. Nie ma się co oszukiwać – obie ekipy zagrały słabo. Wygrana Szczakowianki wydaje się być zasłużona. Biało-Czerwoni mieli więcej z gry i przede wszystkim potrafili wykorzystać swoją szansę. Bardzo cieszy też to, że nareszcie potrafili zagrać z tyłu na zero, co w tym sezonie należy do rzadkości. 
Wygrana co prawda niestety nie poprawiła zbytnio sytuacji podopiecznych trenera Sermaka, którzy nadal okupują ostatnie miejsce w tabeli, pokazała jednak, że jaworznianie nie zapomnieli jak się wygrywa. 
Oby to był dobry prognostyk na przyszłość a nie tylko pojedynczy epizod.

W najbliższych dniach jaworznian  czeka piłkarski maraton. 
Już w środę jaworznianie udadzą się do Bielska na mecz z rezerwami Podbeskidzia, w sobotę zaś – znowu o godzinie 17:00 – w Szczakowej podejmować będą rezerwy Górnika Zabrze. Co ciekawe mecz z Podbeskidziem II będzie transmitowany przez telewizję Śląskie TV.pl

https://lh4.googleusercontent.com/-qoek6ZYnIBU/U2VxjwNDKBI/AAAAAAAASTk/_PibZbF1KgM/s720/P5031524.JPG 


Szczakowianka Jaworzno – LKS Czaniec 1:0 (1:0)
(Wiśniewski 30)
Szczakowianka: Kojdecki  – Holewa, Grzywa, Kalka, Franiel – Kędroń (72. Fraś), Sermak (39. Biskup), Mrożek, Wiśniewski (75. Chrzanowski), Sieniawski (90. A. Molenda) – Malicki. Trener: Andrzej Sermak

LKS: Kawaler – Gołuch, Gola, Żak, Mrozek (82. Waligóra), Łoś, Młynarczyk, Karcz (46. Marek), Hałat (59. Sienkowski), Praciak, Frąckowiak (46. Konacki)

Żółte kartki: Smok, Kędroń, Mrożek x2, Biskup – Gołuch, Mrozek, Łoś, Frąckowiak, Waligóra, Konacki
Czerwona kartka: Damian Mrożek (90. minuta – druga żółta)

źródło:jaworznianin.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz