GKS
Tychy uległ Termalice Bruk-Bet Nieciecza 3:0 . Przełamanie nie nadeszło i
tyszanie nadal okupują miejsce spadkowe na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Przed tym meczem oba zespoły miały dwa różne cele goście nie chcieli tracić bliskiego kontaktu z czołówką tabeli
natomiast gospodarze chcieli raz na zawsze opuścić
miejsce spadkowe.
Podopieczni trenera Fornalika zapowiadali walkę o komplet punktów, ale po
raz kolejny na zapowiedziach się skończyło.
Przed tym meczem w kuluarach
mówiło się , że trener Tomasz Fornalik może stracić posadę w przypadku porażki.
Działacze nie komentują tych informacji, ale nie jest tajemnicą, że notowania
szkoleniowca od dawna spadają. - Co mogę powiedzieć po meczu, w którym znów przegrywamy, i to 0:3. Myślę,
że przez większość spotkania graliśmy z Termaliką jak równy z równym. Pierwsza
połowa odzwierciedlała to, co chcieliśmy grać, co sobie zakładaliśmy. Zespół
gości był dzisiaj bardzo skuteczny, zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie.
Termalika wygrała zasłużenie, natomiast my znaleźliśmy się w bardzo trudnej
sytuacji- powiedział trener Fornalik
Gospodarze rozpoczęli to spotkanie w wielkim zaangażowaniem. Już w
10 min. z rzutu rożnego
Daniel Mąka dośrodkował piłkę w pole
karne rywala, ale nikt z jego kolegów nie zdołał uderzyć futbolówki. Nieciecza
również była zmotywowana przed tym spotkaniem, gdyż nie udało im się odnieść jeszcze zwycięstwa w spotkaniu wyjazdowym . W 14. Min przyjezdni poważnie zagrozili bramce strzeżonej
przez Piotra Misztala a dokładnie Rafał
Kujawa, który strzałem głową
próbował zaskoczyć golkipera tyszan, ale
bez skutku. Kilka minut później Jakub Kiełb wywalczył sobię dogodna pozycję przed polem karnym tyszan , ale piłka po jego
uderzeniu powędrowała obok lewego słupka. Później akcja przeniosła się na drugą stronę boiska.
W 19 min. Małkowski
posłał piłkę do będącego w polu karnym rywali
Damiana Szczęsnego niestety w ostatniej chwili sytuację wyjaśnił jeden z defensorów Termaliki. Popularny
„Szczeniak” powrócił do składu po kontuzji i gołym okiem widać było , że przymusowa przerwa nie wpłynęła negatywnie na jego formę. Wraz z upływem czasu gra
przeniosła się do środkowej strefy boiska.
W 31 min. Patrik Čarnota zdecydował się na strzał
z dystansu, ale piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką. Szczęścia próbował również Mateusz
Mączyński, ale piłkę po jego strzale bez
problemy wyłapał Nowak. Goście w 36 min
wyprowadzili kontrę lewą stroną boiska pomknął Kiełb dośrodkował piłkę na „szesnastkę”, do Kujawy, który strzałem w
długi róg pokonał Piotra Misztala. W
końcówce obie jedenastki miały swoje okazje. W 44 min. niepilnowany w polu
karnym Dawid Sądecki zdecydował się na strzał , ale piłka mineła
lewy słupek bramki gospodarzy. Po stałym fragmencie gry swoją szansę na
miał jeszcze Čarnota, który strzałem głową
próbował odwrócić wynik tej rywalizacji,ale futbolówka poszybowała nad
bramką. Na przerwę w dobrych nastrojach
schodzili podopieczni trenera Radolskiego, którzy prowadzili 1:0.
W drugiej połowie „Trójkolorowi” próbowali przejąć inicjatywę. Najpierw Sebastiana Nowaka nękali Patrik
Čarnota oraz Mateusz Mączyński, ale obu
zawodnikom brakowało w tym meczu
szczęścia. W 51 min. goście wywalczyli rzut różny, ale piłka po strzale głową Sołdeckiego minęła
bramkę strzeżoną przez Misztala. Ostatnie półgodziny gry należało już tylko do podopiecznych Dušana
Radolskiego. Garstka kibiców, która obserwowała to spotkanie wzbraniała się od
dopingu a duża część tyskich fanów po prostu oglądała to spotkanie w telewizji
za sprawą transmisji w stacji Orange Sport. W 59. minucie rezultat zmienił się po raz kolejny na korzyść
przyjezdnych. Autorem drugiej bramki był Kiełb, który w polu karnym GKS-u zgubił tyskich defensorów i mocnym uderzeniem w długi róg pokonał
Misztala. Tyszanie z minuty na minutę sprawiali wrażenie bezradnych a ich gra
ograniczała się praktycznie do defensywy. Ataki „Trójkolorowych” kończyły się praktycznie przed polem karnym gości. W
71 min. Dariusz Pawlusiński mógł podwyższyć rezultat, ale piłka po jego strzale z
„szesnastki” minęła prawy słupek bramki. Ożywienie w grze spowodowało
wprowadzenie na boisko Pawła Smółki, który kilka lat temu był zawodnikiem
Termaliki. W 73 min. Marcel Gąsior próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem z dystansu , ale
Nowak był na posterunku. Goście starali się konstruować akcję, ale żadna z nich
nie była na tyle skuteczna, aby umieścić piłke w bramce rywala. W 78 min.
Małkowski dośrodkował piłkę do
wbiegającego w pole karne gości Pawła Smółki, ale piłka po jego strzale głowa nie
znalazła drogi do bramki Sebastiana Nowaka. W ostatnich minutach wynik
podwyższył jeszcze Łukasz Pielorz, który strzałem w 88 min.
z kilku metrów umieścił piłkę w siatce.
Ostatecznie mecz
zakończył się sromotną porażka tyskiej drużyny, która nie dość, że straciła
trzy bramki to nie zdołała odpowiedzieć
choćby jednym trafieniem. Goście zagrali w Jaworznie zwyczajnie i nie pozwolili sobie na błędy, które skończyłyby
się stratą gola. Na dodatek sami stworzyli sobie tyle sytuacji, żeby zdobyć
trzy bramki dające im ostatecznie komplet punktów. Zwycięstwo
niecieczan zaowocowało również ich
awansem na 4 lokatę w
ligowej tabeli. Tyszanie natomiast aż do następnej kolejki spędzą nadal w
strefie spadkowej na 16 miejscu.
Patrząc
na terminarz spotkań tyskiej ekipy
trudno wierzyć, że w ciągu kilku najbliższych kolejek uda im się zdobyć komplet
punktów, ale jak mawia przysłowie „dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe”.
W
następnej kolejce 28 września GKS
zmierzy się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn a Termaliką podejmować będzie na
własnym boisku Wisłę Płock.
http://ekstraklasa.net/klub/gks-tychy/termalica-wraca-do-gry-czas-fornalika-dobiegl-konca,artykul.html?material_id=523dc072142d5cdc5fd04e06
http://ekstraklasa.net/klub/gks-tychy/termalica-wraca-do-gry-czas-fornalika-dobiegl-konca,artykul.html?material_id=523dc072142d5cdc5fd04e06
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz