wtorek, 30 października 2012

Trener Polonii Bytom wątpi, czy młodzi sędziowie chcą się rozwijać



Data: 21:44, 2012-09-01
Autor: Mateusz Herman
- Jestem zadowolony z tego punktu, ale na pewno nie z gry - przyznaje Piotr Pierścionek, trener Polonii Bytom. Szkoleniowiec I-ligowca nie jest też zadowolony z młodych sędziów z zaplecza ekstraklasy...

- Ten punkt jest dla nas bardzo cenny i dedykuję go kibicom z Bytomia, którzy nas wspierali. Jestem zadowolony z tego punktu, ale na pewno nie z gry - mówi trener Piotr Pierścionek. - Bardzo ciężko gra się po czterech porażkach z rzędu, tak więc jestem zadowolony z wyniku - dodaje.

- Chciałbym poruszyć jedną kwestię.... Chodzi o to, jak młodzi ludzie sędziują. Nie może być tak, że człowiek zostaje arbitrem I-ligowym i jest już z tego zadowolony. Trenerzy i zawodnicy chcą się rozwijać. A sędziowie? - zastanawia się Pierścionek.

Niezadowolony z wyniku był natomiast Piotr Mandrysz, szkoleniowiec gospodarzy. - To kolejne spotkanie, które powinniśmy byli wygrać, a tego nie zrobiliśmy. Zaskakujące, że mieliśmy tyle sytuacji, a nie potrafiliśmy ani razu umieścić piłki w siatce... - dziwi się trener beniaminka.

sportslaski.pl



Taneczne rytmy w TITO Dance studio mój materiał



Jaworzno się wyludnia !


 
Już od kilku lat specjaliści zastanawiają się jak zatrzymać ujemny przyrost naturalny w kraju. Jak się okazuje, w Jaworznie sytuacja demograficzna również nie należy do komfortowych. 


W ciągu ostatnich czterech lat liczba mieszkańców miasta drastycznie spadła - w 2009 roku mieliśmy w sumie 93 658 mieszkańców, a w 2010 w Jaworznie żyły 93 231osoby. W 2011 roku w Polsce odnotowano dodatni przyrost naturalny ludności. Szacuje się, że urodziło się wtedy około 15 tysięcy dzieci więcej niż wynosiła liczba zgonów. Przeciętnie - na każde 10 tysięcy ludności - przybyły 4 osoby. Rok wcześniej było ich 9, a na początku lat 90-tych XX stulecia było to ponad 40 osób.
W latach 2004-2009 obserwowany był także wzrost liczby urodzeń (w 2003 roku na świat przyszło 351 tysięcy osób mniej, natomiast w okresie powojennym w 2009 roku – 417,6 tysięcy. Wzrost ten odnotowano przede wszystkim wśród rodzin zamieszkałych w miastach. W ciągu minionych dwóch lat liczba urodzeń znów się zmniejszyła – w 2010 roku urodziło się około 413 tysięcy dzieci.

Było blisko 
Jaworzno jest jednym z największych miast pod względem powierzchni w Polsce, jednak co ciekawe liczba mieszkańców nigdy nie przekroczyła 100 tysięcy. Najbliżej magicznej „setki” było w 1991 roku, kiedy do tej liczby brakowało tylko siedem osób. Według oficjalnych danych z "Roczników demograficznych GUS" w roku 1991 Jaworzno liczyło wtedy 99 993 osoby. W często spotykanej opinii w mediach Jaworzno to 100-tysięczne miasto jednak warto zauważyć, że jest to dość myląca opinia. Niestety, od tamtej pory liczba mieszkańców z każdym rokiem systematycznie spada. Wyjątkiem był rok 1998, kiedy ta liczba minimalnie wzrosła o kilka osób.
W ostatnich latach w naszym kraju odnotowujemy ujemny przyrost naturalny, a co za tym idzie wiele problemów, które odbijają się negatywnie także na wielu polskich miastach. Na terenie Jaworzna również obserwujemy ujemny przyrost naturalny z każdym rokiem. Według różnych danych Jaworzno jest 42. miastem w Polsce pod względem ludności, natomiast pod względem powierzchni wynoszącej 152,2 kilometrów plasujemy się na trzynastym miejscu w kraju.

Pierwsza jaworznianka 
Pierwszym dzieckiem urodzonym z początkiem tego roku w Jaworznie była ważąca 3,4 kg Liliana Radojewska, której narodziny co ciekawe były zaplanowane dopiero na 9 stycznia. Jeśli chodzi o ilość zawartych małżeństw w 2011 roku, sakramentalne „tak” powiedziało sobie 480 małżeństw, z czego 193 były to śluby cywilne. Dla porównania w 2010 roku było ich 578. Jeśli chodzi o zgony, to statystyka kształtuje się niemal tak samo. Dwa lata temu zanotowano ich 1052 a w 2011- 1056 czyli o cztery zgony więcej.
W grudniu 2011 roku Jaworzno liczyło 92 785 mieszkańców - jak się okazuje to ponad 446 osób mniej niż jeszcze rok wcześniej, gdzie było nas 93 231 osób. Warto dodać, że dane statystyczne z tego roku są jeszcze niedostępne. Niestety niepokojące mogą być również dane sprzed dwóch lat, gdy jaworznian w wieku produkcyjnym było 66 procent, a w poprodukcyjnym tylko 17,3 procent.

Obcokrajowcy wybierają Jaworzno 
Niewątpliwym pozytywem sytuacji demograficznej miasta jest to, że coraz więcej obcokrajowców chętnie wybiera Jaworzno jako miejsce stałego pobytu. Według danych z Urzędu Stanu Cywilnego w Jaworznie mamy prawie dwieście takich osób. W tej dużej grupie dominują obywatele pochodzenia armeńskiego, ukraińskiego i rosyjskiego. W Jaworznie postanowili zamieszkać również obywatele takich państw jak: Egipt, Francja, Niemcy, Pakistan, Słowacja, Turcja czy Węgry. Na pobyt czasowy powyżej trzech miesięcy mięliśmy 154 obywateli Chin.
– Jaworzno to wciąż rozwijające się miasto i z dużymi perspektywami, dlatego wraz z rodziną mieszkamy tu już dwa lata - mówi Alan pochodzący z Ukrainy. Według Głównego Urzędu Statystycznego w Katowicach, w ciągu najbliższych kilku lat szacuje się, że liczba mieszkańców znacznie spadnie, a wedle prognozy w 2035 roku jaworznian będzie już 82 199.

Tydzień w Jaworznie 

Mateusz Herman 

Muzyka andaredowa


Rozmowa z Piotrem Skałką, liderem i wokalistą jaworznickiej formacji „Andareda”.
   
 
Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
W wieku wczesnoszkolnym zacząłem się interesować dźwiękami. Ktoś zauważył, że mnie to bardzo cieszy i rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Potem sam zacząłem poszukiwać, słuchałem sporo muzyki. W końcu napisałem pierwszy kawałek, komuś się spodobał, nikt nie chciał uwierzyć, że to mój pomysł. To zachęciło mnie do pisania, po drodze było kilka zespołów i w konsekwencji dzisiaj jestem członkiem „Andaredy”.

Skąd pomysł ze zmianą nazwy zespołu na „Andareda”?
Do zmiany nakłoniła nas wytwórnia. Sami też uznaliśmy, iż jest to optymalny czas. Zmieniliśmy się trochę, czasy się zmieniły, nasza muzyka i sposób postrzegania rzeczywistości też uległy zmianie. W związku z tym zmiana nazwy była tylko konsekwencją powyższego.

Premiera Waszej ostatniej płyty miała miejsce w ubiegłym roku. Co zmieniło się od tamtej pory?
Jestem troszkę bogatszy. Wiesz, ta płyta sporo mnie nauczyła, o sobie o innych, no i jestem znowu o rok starszy (śmiech).

Jak określić w kilku słowach muzykę, jaką gra zespół?
Nie potrzebuję kilku słów. Wystarczy mi jedno - „andaredowa”.

Utwór „Metanoja” otworzył Wam drzwi do kariery?
Rzeczywiście, myśleliśmy, że to będzie ten utwór. Jednak utwór, który spodobał się najbardziej rozgłośniom radiowym to było „Piszczenie dnia”. To on najdłużej znajdował się na listach przebojów. Nie przesadzałbym jednak z określeniem „kariera”, po prostu chwilowo nam się powiodło. Nigdy nie wiesz co będzie dalej. Dzisiaj kawior, a za kilka lat może będę musiał zbierać chrust. Taka to dziwna profesja.

Jak wygląda współpraca z wydawnictwem Metal Mind Production?
Niestety, szczegóły są objęte tajemnicą handlową, ale ogólnie nie narzekam. My zrobiliśmy materiał, ale cały trud komunikacji z mediami opiniotwórczymi wzięli na siebie. To sporo nam pomogło.
Jak znajdujecie wspólną nić porozumienia między sobą ?
Tylko za pośrednictwem swojej wspólnej miłości do muzyki. Normalnie jesteśmy do siebie zupełnie niepodobni. Mamy wspólny cel, wspólną miłość, wspólną przeszłość i wspólną przyszłość, a to spora ilość do budowania nici.

A kiedy znowu usłyszą Was jaworznianie?
To zależy - czy będzie im się chciało wyjechać poza miasto. Jeśli pytasz o koncert w mieście, to lubię tu grać i mam tu sporo znajomych, jednak nie lubię przesadzać z częstotliwością. Ale pomyślę o czymś w najbliższych miesiącach.

Jakie są plany zespołu na najbliższy czasu?
Pracujemy nad nowymi utworami. Bardzo lubię ten okres tworzenia czegoś nowego. Pogramy pewnie jeszcze trochę koncertów, a potem spróbujemy nagrać jakiegoś singla, może znowu będzie chciał to ktoś kupić. Zobaczymy.

To prawda, że jesteś autorem tekstów ?
Mnie też to dziwi, ale tak.

Grasz na jakimś instrumencie?
Tak. Na fortepianie i instrumentach klawiszowych, na gitarze, a w szkole muzycznej moim głównym instrumentem był akordeon. Na nim jednak nie grałem od wielu lat.

Który z utworów ma dla Ciebie największe znaczenie?
Jeśli pytasz o moje utwory, to trudno o taką klasyfikację, wiele z nich ma swoją historię. Ja lubię utwór pt. „Jesteś tu na chwilę”, bo w bardzo prosty, a zarazem autentyczny sposób opisuje przeszłość naszą oraz tego, co nas otaczało. Jaworzno i ludzie, którzy się tu wychowali. Mam sentyment do tego numeru.

Jakie masz zainteresowania pozamuzyczne?
Niestety mam ich zbyt wiele. Dlatego sporo z nich zaniedbuję. Ostatnio bardzo interesuję się kosmogonią i kosmologią. Współczesną wiedzą na temat genezy naszej planety. Zawsze interesowałem się sztukami walk, wychowałem się w takim sportowym środowisku, gdzie wiecznie trzeba było ćwiczyć. Bardzo to lubiłem. Ostatnio dostałem od przyjaciół książkę pt. „Urodzony by przetrwać”, którą napisał Bear Grylls, bo znali moje zamiłowanie do survivalu. Mógłbym wymienić jeszcze sporo moich zainteresowań, ale już widać, że na powyższe brakuje czasu.

Czego można Ci życzyć?
Zdrowia. Nie oczekuję wielkich sukcesów, w pewnym sensie tworzymy ideę, a nie urządzenie do zarabiania pieniędzy. W myśl, że nie wszystko robi się dla pieniędzy. Fajnie, że ktoś chce kupić to, co stworzyłeś, ale nigdy nie może to być celem tworzenia. To oczywiście mój światopogląd i nikogo nie chcę w tej materii pouczać, przeciwnie, każdy musi znaleźć swoją drogę. Niech moc będzie z Wami – pozdrawiam, Piotrek.

Dziękuję za rozmowę.

Mateusz Herman 

Capoeira sposobem na życie


Sztuki walki od zawsze fascynowały ludzi. Również w Jaworznie funkcjonuje wiele klubów, które kontynuują idee swoich mistrzów. Mało kto wie, że w mieście istnieje również sekcja Iande Capoeira.




W Jaworznie mamy namiastkę kultury afro-brazylijskiej za sprawą Capoeiry, która cieszy się duża popularnością nie tylko wśród jaworznian, ale i mieszkańców Mysłowic, Dąbrowy Górniczej i Siemianowic Ślaskich. Grupa Iande Capoeira ma swoje sekcje m.in. w Brazylii, Hiszpanii i Polsce. W kraju treningi Capoeiry prowadzone są już od siedemnastu lat.

Treningi dla wszystkich
Treningi Capoeiry odbywają się w poniedziałki w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 przy ulicy Matejki o godzinie 18 oraz w czwartki w hali MCKiS na Osiedlu Stałym o godzinie 18. Zajęcia prowadzi instruktor Łukasz Zając, czyli popularny „Estagiario Jararaca”.
- My jako grupa trenujemy Capoeire modern angola - tłumaczy Łukasz Zając. Capoeira to oczywiście sztuka walki wywodząca się z kultury brazylijskiej, w której dominują rytmiczne oraz akrobatyczne ruchy i kopnięcia. Podczas zajęć młodzi ludzie poznają nową kulturę, obyczaje, muzykę i całą filozofię związaną z tym prawdziwym sposobem na życie.
Dlaczego tak wyjątkowa? Bo treningom i całej kulturze towarzyszy niepowtarzalna muzyka grana na specyficznych instrumentach:  berimbau, pandeiro oraz atabaque.
- Instrumenty w tej sztuce walki są bardzo ważne m.in. pandeiro czyli odpowiednik naszego tamburynu, atabague - specjalny bęben oraz berimbau, czyli najważniejszy instrument. Jest to kawałek kija brazylijskiego wraz ze struną . Prawidłowa Roda składa się z trzech berimbau - dużego, średniego i najmniejszego, ponieważ to one wyznaczają rytm - mówi Zając.

Bogata historia
Historia Capoeira nie jest do końca znana. Wiadomo tylko tyle, że została ona przywieziona z Afryki do Brazylii przez afrykańskich niewolników. Z racji, iż zakazane było trenowanie jakiejkolwiek sztuki walki, wymyślono właśnie Capoeire, w której ciosy ukrywano w elementach akrobatycznych. Capoeira dla ludzi w tym czasie była sposobem obrony przed codziennością i przemocą na plantacjach. Dzisiaj idea tej walki ma niewiele wspólnego z tamtymi czasami.
Pierwsze szkoły zostały założone przez Mestre Bimba oraz Mestre Pastinha w Salwadorze. To własnie te dwa nazwiska są szanowane na całym świecie przez wszystkich Capoeiristas.

Roda najważniejsza 
Z Capoeira wiąże się nierozłączny rytuał czyli Roda - krąg, koło. Capoeiristas podczas treningu tworzą krąg, którego główny element to orkiestra, czyli bateria. Uczestnicy wchodzą parami do okręgu, gdzie prowadzą symulowaną grę zwaną Jogo. Pozostali w tym czasie nadają całości energię śpiewem oraz muzyką, czyli tak zwanym Axe. Od doświadczonego Capoeirsty oczekuje się, że nie będzie on jedynie nacierał i bronił się, ale również wykonywał akrobatyczne skoki i ozdabiał grę zwierzęcymi ruchami.
- Krąg jest to najważniejsza rzecz dla nas - my trenujemy Capoeire ponieważ ze sobą gramy, a nie walczymy. Wszyscy śpiewają i klaszczą - dodaje Łukasz Zając.

Prawdziwy chrzest 
Bardzo ważnym dla każdego Capoeiristas jest Batizado. Jest to wielkie wydarzenie, na które przyjeżdżają wszystkie sekcje, a głównymi gośćmi są Brazylijczycy oraz Mestre grupy- czyli mistrzowie. Podczas Batizado odbywają się wspólne treningi prowadzone przez gości oraz widowiskowe, uliczne Roda.
W ostatnim dniu natomiast odbywają się egzaminy, podczas których Capoeiristas pokazują swoje umiejętności, a Mestre nadają im stopnie, na jakie zasługują.
- Nowy adept, który trenuje przynajmniej przez rok, przystępuje dopiero do egzaminu. Batizado jest to taki chrzest. Odbywa się to wszystko na zasadzie walki z mistrzem w danej grupie - opowiada „Jararaca”.

Idee są ważne 
Założeniem Capoeira jest nie tylko kondycja ciała, ale zabawa i taniec oraz walka. Dlatego Capoeire ćwiczyć mogą wszystkie grupy wiekowe, niezależnie od płci. Podczas treningów młodzi ludzie poznają tajniki tej widowiskowej i pełnej tajemniczości sztuki walki.
- Podczas zajęć wykonujemy widowiskowy taniec z pałkami. Tańczymy również sambę i poszerzamy swoją wiedze związaną z kulturą brazylijską - dodaje instruktor, zapraszając mieszkańców na treningi, które prowadzone są w przyjaznej atmosferze połączonej z zabawą.

 nr 42  Tydzień w Jaworznie 2012