Polscy
siatkarze zagrają w Final Six 2015 w Rio de Janeiro. Cenne zwycięstwo 3:2 nad USA
nie było łatwe i kosztowało „biało
czerwonych” sporo zdrowia. Podopieczni Antigi musieli gonić wynik, ale
ostateczni to oni mogli cieszyć ze zwycięstwa w Lidze Światowej. Drugie
spotkanie miało już inny wymiar i zakończyło się naszą porażką 3:1
Przed tymi spotkaniami wiadomo było, że tylko jedno zwycięstwo w dwu
meczu z „Jankesami” zapewni definitywnie awans do Brazylii naszej
reprezentacji. Tauron Kraków Arena przez dwa dni była wypełniona do ostatniego
miejsca i gołym okiem widać było, że dla kibiców było to wielkie sportowe święto.
W pierwszym meczu to rywale od początku
odskoczyli na ( 2:0) i sukcesywnie
powiększali swoją przewagę, która wynosiła pięć oczek na pierwszej przerwie
technicznej.
Przeciwnicy bardzo dobrze prezentowali się we wszystkich
elementach siatkarskiego rzemiosła. Dokładne przyjęcie umożliwiało im
wyprowadzanie kombinacyjnych ataków, a trudna zagrywka Davida Lee sprawiła
wiele problemów biało-czerwonym, którzy przegrywali już ośmioma punktami na
drugiej przerwie technicznej. Polacy byli nieco uśpieni, nie potrafili w żaden
sposób przełamać rywali. W końcówce polscy gracze zdołali odrobić jeszcze kilka
oczek, zaliczając pierwszy w tym meczu punktowy blok czy ładne uderzenia ze
środka, ale Amerykanie byli już w tej partii nie do zatrzymania. Set zakończył
się wynikiem 25:19 dla gości.
W drugim secie siatkarze wreszcie się przebudzili i zbudowali
trzypunktową przewagę (4:1), przede wszystkim dzięki świetnym akcjom w ataku i
zagrywce Kurka,
który
błyszczał w tym meczu. Amerykanie nie mogli przeciwstawić się
dobrze grającym polakom, którzy prowadzili ( 8:4) na pierwszej przerwie
technicznej. Wraz z upływem minut na parkiecie zarysowała się wyraźna przewaga
biało czerwonych, którzy powiększali przewagę przy
(14:10). Niestety tuż przed
drugim regulaminowym czasem reprezentanci USA pokazali kilka efektownych akcji,
a gospodarze pozwolili rywalom doprowadzić do remisu po 15. Od tego momentu na
parkiecie rozgorzała zacięta walka, która była prowadzona punkt za punkt . W
końcówce tej odsłony dwa oczka zdobyte przez Mateusza Mikę i potrójny blok
pozwoliły polskim graczom odskoczyć na (22:19). Akcja po wykończeniu Andrzeja
Wronę, dała nam pierwszego setballa, którego wykorzystał w drugiej próbie
pewnym atakiem Bartosz Kurek.Polska wygrała (25:22) i tym
samym wyrównała stan meczu 1:1.
Wygrana gospodarzy w poprzedniej partii zwiastowała kolejne emocje. W trzecim secie Amerykanie
bardzo dobrze zagrywali a nasi zawodnicy mylili się na potęgę w przyjęciu i
było (5:2). Skuteczne ataki ze skrzydła Kurka
i Kubiaka pozwoliły miejscowym doprowadzić do remisu po 6. USA poprawiło
grę w przyjęciu oraz w ataku co przekładało się na wynik (24:21). Partię
zamknął efektywnym atakiem Matthew Anderson, a Stany Zjednoczone wygrały (25:21).
Czwartego seta podopieczni Stephane'a Antigi
rozpoczęli obiecująco. Ładnie wyprowadzone krótkie piłki w wykonaniu Bieńka i mocna
zagrywka Kubiaka pozwoliły biało-czerwonym wysunąć się na trzypunktowe
prowadzenie (4:1). Gdy do gry w ofensywie włączył się także Mateusz Mika,
miejscowi mieli cztery oczka nadwyżki.Skuteczny polski blok wlał wiarę w serca
samych zawodników oraz kibiców, którzy wzorowo dopingowali nasz zespół w walce o zwycięstwo. Dobra zagrywka naszych
siatkarzy pozwoliła na odrzucenie rywali od siatki oraz czas na skuteczną
grę w defensywie przy (11:5).Mistrzowie Świata nie zamierzali
odpuszczać rywalom, Drzyzga na zagrywce spisywał się bardzo dobrze oraz
w ataku co pozwoliło na chwilę „ulgi” (14:6).
Pewne uderzenie ze środka Mateusza
Bieńka wprowadziło obie drużyny na drugą przerwę techniczną przy rezultacie
(16:10). Niestety chwila dekoncentracji w poczynaniach naszych zawodników na parkiecie sprawiła, że przewaga
stopniała (18:16), ale dynamiczny
atak Kubiaka i udany blok zaraz
uspokoiły sytuację w polskim obozie (23:19).
Skuteczny atak ze środka Miki
sprawił, że kibice mogli już czekać z niecierpliwością na tie –breaka bo
Polacy zakończyli seta wygraną do 20.
Piąty set do horror, który w końcowym rozrachunku
zakończył się szczęśliwie dla Polaków. Inauguracja tie-breaka miała dość
wyrównany przebieg, a wynik cały czas oscylował wokół remisu ( 6:6). Oba
zespoły nie wytrzymywały „ćiśnienia” i
myliły się na zagrywce. Po raz kolejny błysnął niezawodny Mika, który
wykańczał piłki zagrywane od Drzyzgi. Po
zmianie stron Kurek świetnie „huknął” ze skrzydła i umożliwił swoim kolegom ustawienie udanego,
potrójnego bloku. Biało-czerwoni wysunęli się na dwupunktowe prowadzenie
(10:8), a spektakularne bloki i atak Kurka po prostej dały nam już trzy punkty
przewagi (13:10). Ostatni punkt w secie na wagę awansu do Final Six w Rio de
Janeiro zdobył Mateusz Bieniek, który
wprawił w szał radości swoich kolegów oraz piętnasto tysięczną rzeszę kibiców w
hali. Polska zwyciężyła (15:12) i w całym meczu 3:2.
Ostatnie spotkanie ze Stanami Zjednoczonymi było
sprawdzianem dla niektórych zawodników, którzy nie grali w tegorocznej LŚ, ale
większość z nich udowodniła swoją wartość na boisku. Stephan Antiga ma duży ból
głowy a zarazem urodzaj bogactwa na poszczególnych pozycjach.
W pierwszym secie gra toczyła się punkt za punkt.
W porównaniu do piątkowego spotkania w wyjściowym składzie znaleźli się Andrzej Wrona i Rafał Buszek, którzy
zastąpili odpowiednio Mateusza Bieńka i Michała Kubiaka.
Polacy od początku lepiej radzili sobie w zagrywce, popełniali dużo mniej
błędów w tym elemencie niż w poprzednim
meczu. Obie drużyny grały bardzo dobrze w defensywie, dzięki czemu mogły
wyprowadzać skuteczne kontrataki. Kłopoty Polaków zaczęły się tuż przed drugą przerwą
techniczną, ataki w aut zaczął posyłać Andrzej Wrona, czego efektem było
prowadzenie USA (16:14). Po regulaminowym czasie Polska za sprawą Mateusza Miki
odrobiła straty i doprowadziła do remisu po 17 . Niestety rywale po chwili odskoczyli na trzy punkty. W ataku nie radził sobie Bartosz
Kurek, Amerykanie natomiast świetnie grali blokiem.USA w końcówce grało
konsekwentnie wygrywając (25:20).Początek drugiej partii to kontynuacja
wyśmienitej gry Amerykanów z poprzedniego seta. Poniżej oczekiwań grał Bartosz Kurek, który w późniejszej
fazie tej partii został zmieniony przez Dawida Konarskiego. Polacy nie mogli
poradzić sobie z atakami Jaeschke, który zdobył najwięcej punktów dla swojego
zespołu.Presja oraz korygowanie błędów
na boisku przyniosło opłakane skutki. W polskiej ekipie liderem był
Rafał Buszek, który bez pomocy kolegów nie mógł wiele zdziałać. Amerykanie
prowadzili czterema punktami, które pozwoliły na wygraną ( 25:21) i było już 2:0 dla gości. Dłuższa przerwa
dobrze wpłynęła na grę naszej kadry, która niczym „Feniks z
popiołów” odrodziła się i walczyła z jeszcze większą siłą. W trzeciej partii w
ataku dobrze spisywał się Bartosz Kurek, który powrócił na boisko po
nieobecności w poprzedniej partii. Swoją dobrą passę kontynuował Rafał Buszek,
wyrastając tym samym na zawodnika meczu. W efekcie takiej gry Polacy prowadzili
na pierwszej przerwie technicznej (8:5). Nasza drużyna wsparta dopingiem kroczyła do zwycięstwa w
tym secie. Niestety w końcówce „Jankesi”
zniwelowali przewagę Polaków do tylko
dwóch punktów jednak biało- czerwoni zdołali wygrać ( 25:22) i w całym spotkaniu było 2:1 dla gości. Czwarty
set obfitował w wiele emocji, które udzielały się obu
ekipom. Tuż po pierwszej przerwie technicznej Polacy zaczęli dominować na
boisku. W szeregach rywali powiew
świeżości dał Murphy Troy,
który zdobył kilka punktów. Gdy już
wydawało się, że Polacy pewnie zmierzają do końca seta, to USA nadało ton grze w dalszej rywalizacji. Nasi
siatkarze mieli problemy z przyjęciem i skutecznością w ataku. Rezultatem
słabej gry naszej reprezentacji był remis (19:19). Od tego momentu gra była
bardzo wyrównana i toczyła się punkt za punkt. Ostatecznie jednak
to Amerykanie mogli cieszyć się z końcowego sukcesu, po potrójnym bloku w
wykonaniu Davida
Smitha, Kawiki Shoji oraz Thomasa Jaeschke zdobyli
punkt na wagę wygranej do 23 i w całym
meczu 3:1. W grupie pierwszą lokatę dzięki wygranej zajęły Stany Zjednoczone a Polska uplasowała się na
drugim miejscu.
Polacy już mogą myśleć o Final Six, który
rozgrywany będzie od 15-19 lipca w stolicy Brazylii. Już wiadomo, że biało-czerwoni
znaleźli się w grupie z Włochami i
Serbią.
Polska - USA 3:2
(19:25, 25:22, 21:25, 25:20, 15:12)
Polska: Kurek (21), Kubiak (17), Mika (14), Nowakowski (7), Bieniek (7), Drzyzga (3), Zatorski (libero) oraz Konarski (2), Wrona (1), Jarosz, Łomacz i Buszek
USA: Sander (17), Anderson (16), Russell (13), Lee (12), Christenson (5), Smith (4), E. Shoji (libero) oraz Holmes
Polska - USA 1:3
(20:25, 21:25, 25:22, 23:25)
Polska: Buszek (18), Mika (15), Kurek (11), Wrona (6), Nowakowski (4), Drzyzga, Zatorski (libero) oraz Bieniek (3), Konarski (2), Łomacz, Kubiak, Szalpuk i Gacek (libero)
USA: Jaeschke (19), Sander (16), Troy (15), Holmes (9), Lee (6), Shoji K. (4), Shoji E. (libero) oraz Lotman (2), Priddy i Smith
Wypowiedzi pomeczowe:
Mateusz Mika – reprezentant Polski: To był ciężki mecz. Ta
drużyna, która lepiej zagrywała, wygrywała seta. Kiedy Amerykanie odskakiwali
na kilka punktów, było nam trudno złapać rytm i w ten sposób przegraliśmy dwa
sety. Ale bardzo cieszymy się, że wygraliśmy spotkanie i zagramy w Rio de
Janeiro.
Erik Shoji – reprezentant USA: Polacy byli dziś trochę
lepsi od nas. Nam w Polsce gra się bardzo dobrze, tu jest fantastyczna
publiczność jutro z pewnością będziemy podobny mecz, bo walczymy o pierwsze
miejsce w tabeli. Final Six będzie fajną imprezą. Spotkają się wielkie zespoły,
więc spotkania na pewno będą bardzo ciekawe dla kibiców.
Stephane Antiga, trener reprezentacji Polski: Każda porażka
jest trudna. Mogę powiedzieć, że chcieliśmy wygrać ten mecz. Kiedy gramy w
Polsce, każdy zawodnik chce się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że
zasługuje na grę w kadrze. Zrobiliśmy wszystko, aby odnieść zwycięstwo.
Chcieliśmy też spróbować nowych konfiguracji na boisku. Mieliśmy dużo
problemów wtedy, kiedy rywal był skuteczny na lewym ataku. Mogę tylko
pogratulować mojemu koledze zwycięstwa.
John Speraw, trener reprezentacji USA: Jak wspomniał
Stepane Antiga, obie drużyny zakwalifikowały się do Rio de Janeiro. Dlatego
zespoły mogły przetestować zawodników, którzy do tej pory mieli mało szans na
grę w Lidze Światowej. Mimo, że nie grali dużo, przykładali się do swojej gry,
pokazali się z dobrej strony. Szczególnie chciałbym podziękować Kawice Shoji
oraz Thomasowi Jaeschke, bo obaj zagrali fantastyczny mecz.