Kibice
Szczakowianki na zwycięstwo swojej drużyny czekali od bardzo dawna. Biało-Czerwoni dość
nieoczekiwanie w sobotę 3 maja pokonali na własnym boisku LKS Czaniec.
Gola na wagę trzech punktów zdobył
Wojciech Wiśniewski.
Mecz lidera grupy
spadkowej C i ostatniej w tabeli Szczakowianki miał być ozdobą "majówki" w
Jaworznie. Co prawda chyba mało kto wierzył w to, że jaworznianie będą w
stanie powstrzymać rozgrywającą świetny sezon ekipę z Czańca, wielu
liczyło jednak na przynajmniej przyzwoity występ Biało-Czerwonych.
Tymczasem podopieczni trenera Sermaka pozytywnie zaskoczyli. Piłkarskie
święto nieco popsuła fatalna pogoda, która odstraszyła wielu kibiców od
spędzenia majówki z Biało-Czerwonymi. Ci, który jednak dotarli na
stadion przy ulicy Kościuszki nie powinni żałować.
Mecz od początku
był wyrównany, obie strony starały się atakować, nie potrafiły jednak
stworzyć poważniejszego zagrożenia pod bramką rywali. Jako pierwsi
groźniej zaatakowali gospodarze. Po krótko rozegranym rzucie wolnym
sprzed pola karnego, Paweł Sermak oddał kąśliwy aczkolwiek minimalnie
niecelny strzał. Goście odpowiedzieli groźnym uderzeniem po rzucie
rożnym, po którym na szczęście dla jaworznian piłka poszybowała nad
poprzeczką. W 30. minucie podopieczni trenera Andrzej Sermaka ku radości
kibiców otworzyli wynik spotkania. Po wrzutce z lewej strony do
futbolówki doszedł Remigiusz Malicki. Będąc w trudnej pozycji i mając
obrońcę na plecach zdołał dograć do tyłu do jednego z kolegów, ten
momentalnie podał na piąty metr do Wojciecha Wiśniewskiego, który zdobył
swojego pierwszego gola w barwach Szczakowianki. Rozochoceni
prowadzeniem gospodarze nie zamierzali poprzestawać na jednej bramce i
jeszcze odważniej zaatakowali. Po kolejnym rzucie wolnym, podyktowanym
za faul na Franielu piłka powróciła do lewego obrońcy Szczakowianki. Ten
oddał bardzo groźny strzał z bliska, który w ostatniej chwili
zablokował jeden z defensorów, ratując swoją ekipę przed niechybną
utratą gola. Przed przerwą podwyższyć mógł jeszcze Malicki, po jego
strzale głową piłka minęła jednak słupek.


Po przerwie na boisku
nie działo się już zbyt wiele. Gra była często przerywana
faulami. LKS starał się atakować, widać było jednak, że w ofensywie
brakuje mu atutów, a zmiany dokonane przez trenera nie wniosły zbyt
wiele w tej materii. Goście z Czańca na dobrą sprawę ani razu nie
zmusili Kojdeckiego do wysiłku.
Szczakowianka skupiona była na obronie korzystnego rezultatu,
co zresztą czyniła bardzo umiejętnie. Jaworznianie zdawali sobie sprawę,
że nie mogą ograniczać się tylko do defensywy, dlatego
korzystali z każdej okazji do ataku.
Ekipa z Czańca w tym sezonie
imponuje grą w defensywie i tutaj również radziła sobie z ofensywnymi akcjami gospodarzy, Ci
jednak i tak kilkakrotnie zagrozili bramce LKS-u. Zaskoczyć bramkarza
rywali próbował m.in. Mrożek, golkiper rywali wykazał się jednak
refleksem. Na niespełna dziesięć minut przed końcem prawdziwą bombę z
ponad 30 metrów posłał Damian Sieniawski, jego strzał z ogromnym trudem
na raty wyłapał Kawaler. Na bramkę LKS-u uderzać próbował też Malicki,
wyraźnie miał jednak rozregulowany celownik i posłał piłkę nad
poprzeczką.
W końcówce spotkania Szczakowianka bardzo umiejętnie grała
na czas i wybijała rywali z uderzenia. Ostatecznie prowadzenie udało się
dowieźć do końca i pierwszy w tym roku komplet punktów pozostał w
Jaworznie.
Spotkanie z
pewnością nie należało do najładniejszych, a gra toczyła się się
głównie w środku boiska, dużo był fauli i przerw w grze, co zresztą
zaowocowało ogromną liczbą kartek. Nie ma się co oszukiwać – obie ekipy
zagrały słabo. Wygrana Szczakowianki wydaje się być zasłużona.
Biało-Czerwoni mieli więcej z gry i przede wszystkim potrafili
wykorzystać swoją szansę. Bardzo cieszy też to, że nareszcie potrafili
zagrać z tyłu na zero, co w tym sezonie należy do rzadkości.
Wygrana co
prawda niestety nie poprawiła zbytnio sytuacji podopiecznych trenera Sermaka,
którzy nadal okupują ostatnie miejsce w tabeli, pokazała jednak, że
jaworznianie nie zapomnieli jak się wygrywa.
Oby to był dobry prognostyk
na przyszłość a nie tylko pojedynczy epizod.
W najbliższych dniach jaworznian czeka piłkarski maraton.
Już w
środę jaworznianie udadzą się do Bielska na mecz z rezerwami
Podbeskidzia, w sobotę zaś – znowu o godzinie 17:00 – w Szczakowej
podejmować będą rezerwy Górnika Zabrze. Co ciekawe mecz z Podbeskidziem II będzie transmitowany przez telewizję Śląskie TV.pl
Szczakowianka Jaworzno – LKS Czaniec 1:0 (1:0)
(Wiśniewski 30)
Szczakowianka: Kojdecki – Holewa, Grzywa, Kalka, Franiel – Kędroń (72. Fraś), Sermak (39.
Biskup), Mrożek, Wiśniewski (75. Chrzanowski), Sieniawski (90. A.
Molenda) – Malicki. Trener: Andrzej Sermak
LKS: Kawaler –
Gołuch, Gola, Żak, Mrozek (82. Waligóra), Łoś, Młynarczyk, Karcz (46.
Marek), Hałat (59. Sienkowski), Praciak, Frąckowiak (46. Konacki)
Żółte kartki: Smok, Kędroń, Mrożek x2, Biskup – Gołuch, Mrozek, Łoś, Frąckowiak, Waligóra, Konacki
Czerwona kartka: Damian Mrożek (90. minuta – druga żółta)
źródło:jaworznianin.pl