czwartek, 27 marca 2014

Heraklesy 2013 w Spiżu !

Fani sportów walki już  odliczają godziny do gali  rozdania nagród „Spiż Heraklesy 2013”, podczas, której zaprezentują  się najlepsi zawodnicy MMA w Polsce.
 Główną nagrodę ufundował klub Spiż w Katowicach w kategorii Zawodnik roku. Impreza rozdania Heraklesów już 28 marca o godzinie 19:30. Bilety do nabycia w dniu imprezy.

Poniżej krótka charakterystyka zawodników polskiej sceny MMA w Polsce, które zostały nominowane w poszczególnych kategoriach:

Mamed Chalidow
Najbardziej rozpoznawalny zawodnik MMA w Polsce nie spędził zbyt dużo czasu w ringu w minionym roku. 4 minuty i 12 sekund to wszystko, czego potrzebował Chalidow, by odprawić dwóch swoich rywali. Najpierw odklepał gilotyną Melvina Manhoefa, a następnie – trójkątem Ryutę Sakuraia w najlepiej oglądanej walce MMA w Polsce w 2013 roku.

Damian Grabowski
„Polski Pitbull” dopisał do swojego rekordu trzy dodatkowe zwycięstwa w ubiegłym roku. Najciężej przyszło to pierwsze, na MMA Attack, gdzie po wyrównanym boju pokonał niejednogłośnie na punkty Stava Economou. Do tego skalpu dołożył jeszcze dwa tryumfy w ringu M-1 nad Tadasem Rimkeviciusem oraz Kennym Garnerem, któremu odebrał pas mistrzowski rosyjskiej organizacji.

Piotr Hallmann
Po ponad dwuletniej przerwie oktagon UFC po raz kolejny otworzył swoje drzwi dla polskiego fightera. Tym zawodnikiem był Piotr Hallmann, który angaż w największej organizacji świata zapewnił sobie zwycięstwem nad Vainikainem w kwietniu. W UFC „Płetwal” najpierw zaskoczył, odklepując w Brazylii Francisca Trinalda, a następnie przegrał wyrównaną walkę z Alem Iaquintą na punkty.

Marcin Tybura
Nominowany  do „Odkrycia roku” 28-latek z Uniejowa stał się niespodziewanym zwycięzcą turnieju M-1 w wadze ciężkiej, dzięki wygraniu trzech walk w pierwszych rundach. Startując od starcia rezerwowego z Denisem Komkinem Tybura zajął miejsce kontuzjowanego Magomeda Malikova i w półfinale uporał się z Chabanem Ka. W finale Polak nie miał kłopotów z odklepaniem Konstantina Gluhova.



Już wkrótce obszerna relacja oraz zdjęcia z tego wydarzenia.

środa, 26 marca 2014

Szczaksa waleczna, ale na deskach

Niestety podopiecznym trenera Andrzeja  Sermaka nie udała się inaguracja rundy wiosennej. Biało czerwoni ulegli na własnym boisku Startowi Namysłów 3:2 .

Tuż przed spotkaniem władze klubu podziękowały wszystkim, którzy przyczynili się do tego, ze stadion w Szczakowej udało się przygotować do rozgrywania meczy w III lidze. szczególnie dyrektorowi Zbigniewowi  Kasperkowiczowi, który czuwa nad obiektem oraz władz miasta i sponsorów, którzy wyprowadzili Szczakowiankę na prostą. Na spotkaniu pojawił się zresztą wiceprezydent Jaworzna – Tadeusz Kaczmarek, który  otrzymał koszulkę Biało-Czerwonych.

https://lh4.googleusercontent.com/-8TLmCFvqwPc/Uy4vh1LKxkI/AAAAAAAAQ6E/j_a54W3t38g/s576/P3226839.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-BSs2XXchjyQ/Uy88RsJVMjI/AAAAAAAARE8/bgMMByDj_IU/s640/IMG_5478.jpg


        Spotkanie odważniej rozpoczęli goście, którzy chcieli już na samym początku zaskoczyć jaworznian i szybko zdobyć bramkę. Szczakowianka nie dała się jednak zaskoczyć i odparła ataki by z czasem przejąć inicjatywę. W pierwszej połowie podopieczni trenera Andrzeja Sermaka mieli niewielką przewagę, Start grał jednak bardzo umiejętnie w obronie. Już w 3. minucie Szczakowianka po bardzo ładnej akcji kombinacyjnej wypracowała sobie sytuację strzelecką, Damian Mrożek uderzył jednak z trudnej pozycji obok bramki. Kilka minut później ten sam zawodnik, powracający do Szczakowianki po latach, był już bezbłędny. Łukasz Chrzanowski dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, ta trafiła pod nogi Mrożka, który bardzo ładnym strzałem sprzed pola karnego pokonał Węglarskiego.

      Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Start starał się grać z kontry i cierpliwe czekał na błędy jaworznian, których potem bezlitośnie punktował. W 22. minucie goście zaatakowali prawą stroną, jeden z zawodników z Jaworzna przerwał akcję faulem. Po dośrodkowaniu piłki z boku boiska zupełnie niepilnowany Rafał Żołnowski głową skierował piłkę do siatki doprowadzając do wyrównania. Namysłowianie wyraźnie podbudowani takim obrotem sprawy coraz odważniej poczynali sobie w ataku i dość swobodnie zaczęli sobie radzić z defensorami Biało-Czerwonych. Szczakowianka zaskoczona takim obrotem sprawy starała się przejąć inicjatywę, jej akcje jednak się nie kleiły. Goście tymczasem coraz śmielej wpadali w pole karne i siali zamęt pod bramką. Krzysztof Smok musiał ratować drużynę swoimi interwencjami, szczególnie dobrze zachował się w 28. minucie, kiedy to w ostatniej chwili wygarnął piłkę spod nóg jednego z rywali. To jednak i tak na niewiele się zdało. W 32. minucie najpierw na bramkę uderzał Łukasz Bonar, piłkę do siatki dobijał jeszcze Kamil Błach, który wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie.
https://lh5.googleusercontent.com/-yfJ2JpX4uec/Uy4vyJ_uIxI/AAAAAAAAQ8E/dnjLHxAVKdA/s576/P3226943.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-c7LgRZaI5Jo/Uy4v1w-co6I/AAAAAAAAQ8k/R9RZOpb32Tc/s720/P3227001.JPG


Poi  przerwie Krzysztofa Smoka w bramce Szczakowianki zastąpił Michał Kojdecki. Poza tym trener Andrzej Sermak dokonał drobnych korekt taktycznych, chociażby przesuwając do przednich formacji Przemysława Niewiedziała i maksymalnie zwiększając siłę ognia drużyny. To szybko przyniosło efekt a Biało-Czerwoni rzucili się do zmasowanych ataków na bramkę strzeżoną przez Grzegorza Węglarskiego. Tuż po wznowieniu gry jaworznianie wywalczyli rzut wolny na 18 metrze. Piłka zagrana przez Przemysława Niewiedziała trafiła do Marcina Grzywy, jego strzał został jednak zablokowany. Parę chwil później do wykonania kolejnego rzutu wolnego podszedł Przemysław Fraś. Młody pomocnik Biało-Czerwonych dograł piłkę w pole karne wprost na głowę Remigiusza Malickiego, który ładnym uderzeniem zdobył swoją debiutancką bramkę i doprowadził do wyrównania. Szczakowianka do tej chwili dominowała już na boisku i wydawało się, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. Najdogodniejsza sytuację do objęcia prowadzenia gospodarze mieli w 62. minucie, kiedy to po raz kolejny wywalczyli rzut wolny tuż przed linią pola karnego. Po akcji Pawła Sermaka, jego strzał ręką zablokował jeden z obrońców. Sędzia bez wahania podyktował stały fragment gry, jednak mimo dobrej pozycji do strzału, Fraś uderzył wysoko nad bramką.
https://lh3.googleusercontent.com/-FjLalTMqUa8/Uy4v8p8qmHI/AAAAAAAAQ9U/K-i8IAVVOU4/s800/P3227041.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-CjzV6h6ysA4/Uy4vP03CiuI/AAAAAAAAQ30/DPeI2aeZSg4/s640/P3227146.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-oASL5b6K5Ds/Uy88V_AuMtI/AAAAAAAARFs/QQXA6oS9wrs/s720/IMG_5536.jpg
      Końcówka spotkania mogła natomiast przyprawić o zawał serca. W 75. minucie Fraś przedarł się prawą stroną i wrzucił piłkę na czwarty metr idealnie na głowę Sermaka, ten jednak minimalnie spudłował. Chwilę później jaworznianie wypracowali sobie kolejne stuprocentowe sytuacje. Paweł Sermak dostał dobre podanie w środkowej strefie boiska i indywidualnie przedarł się na prawą stronę pola karnego, tam dośrodkował do ustawionego na czwartym metrze Artura Molendy. Kibice już widzieli piłkę w siatce, ale tę po strzale popularnego Aku z linii bramkowej wybił jeden z rywali, podobnie zresztą stało się z próbą dobitki w wykonaniu Wojciecha Franiela. Parę sekund później po rzucie rożnym wykonywanym przez Mrożka, Patryk Kiczyński popisał się świetnym strzałem głową, ale trzeci raz z rzędu rywale wybili piłkę z linii bramkowej. Ta trafiła jeszcze do Remigiusza Malickiego, ten jednak posłał ją już nad poprzeczką. Na trzy minuty przed końcem meczu jaworznicka defensywa dała się zaskoczyć szybkiemu kontratakowi namysłowian. Marcin Grzywa jako ostatni z obrońców sfaulował w polu karnym największa gwiazdę Startu – Rafała Samborskiego. Obejrzał za to czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko a na dodatek sędzia przyznał rywalom jedenastkę. Do jej wykonania podszedł sam poszkodowany i bez problemu wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Szczakowianka podłamana takim obrotem sprawy nie zamierzała się jeszcze poddawać. Biało-Czerwoni mimo gry w osłabieniu atakowali, Start jednak umiejętnie wybijał ich z uderzenia. Już w doliczonym czasie goście stracili dwóch swoich zawodników. Najpierw Łukasz Szpak obejrzał drugą żółtą kartkę i zakończył mecz przed czasem, potem zaś Witold Kamoś tuż przed polem karnym faulował szarżującego Sermaka i chociaż niechybnie uratował swój zespół przed utratą gola, to musiał opuścić boisko. Biało-Czerwonym sytuacja ta przyniosła rzut wolny, strzał Mrożka został jednak zablokowany i nie przyniósł większego zagrożenia bramce Startu.Start wywiózł cenne zwycięstwo z Jaworzna i mógł świętować  pierwszy w tym sezonie komplet punktów.
https://lh5.googleusercontent.com/-sKDpw4MiHeU/Uy4wGAOCgTI/AAAAAAAAQ-c/8DJMZ6_uAmo/s720/P3227163.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-VN5_cQjxxlI/Uy4wPCYcDAI/AAAAAAAAQ_k/hrvdb4TWeSA/s640/P3227362.JPG

      Szczakowianka przegrała pierwszy wiosenny mecz, chociaż zdecydowanie nie można powiedzieć, że była drużyną gorszą. Jaworznianie przegrali trochę na własne życzenie. Bardzo źle, szczególnie w pierwszej połowie wyglądała gra defensywna zespołu. W tej formacji zagrało aż trzech nowych zawodników, w tym z przymusu będący przecież graczem ofensywnym Przemysław Niewiedział. Wyraźnie brakowało im wzajemnego zrozumienia i asekuracji, zdecydowanie za łatwo dawali się też ogrywać rywalom. Szczakowianka miała też sporo pecha, gdy już bowiem dochodziła do – jak by się wydawało – czystych sytuacji, to niemal zawsze na linii bramkowej wyrastał bramkarz lub jeden z obrońców. Warto zauważyć, ze Szczakowiance zabrakło też dwóch podstawowych zawodników pauzujących za kartki – Michała Biskupa i Damiana Sieniawskiego. Szczególnie nieobecność tego drugiego była sporym osłabieniem.
        Na szczęście w grze Szczakowianki widać też było trochę pozytywów. Sama gra była wyraźnie lepsza niż jesienią, pojawił się jakiś konkretny pomysł na organizację gry. Nie wszystko się jeszcze udawało, ale nie sposób nie zauważyć, że w meczu ze Startem drużyna notowała chociażby wyraźnie mniej strat niż jesienią, wyższa była też skuteczność podań. Reasumując Szczakowianka potrzebuje czasu na  zgranie.


https://lh3.googleusercontent.com/-WaZ3pFfVjDA/Uy4wIRw3L_I/AAAAAAAAQ-s/Jh-godOcR58/s640/P3227177.JPG

Za tydzień Szczakowiankę czeka bardzo trudne wyzwanie. Jaworznianie w Chorzowie przy ul. Cichej zagrają w rezerwami Ruchu, które właśnie rozbiły wicelidera z Wesołej 3:0. O punkty w Chorzowie będzie bardzo trudno, ale gdy nie ma się nic do stracenia, to i sprawienie niespodzianki wszystko  może być możliwe.

Szczakowianka Jaworzno – Start Namysłów 2:3 (1:2)
(Mrożek 12, Malicki 54 – Żołnowski 22, Błach 32, Samborski 87-k.)
Szczakowianka: Smok (46. Kojdecki) – Holewa, Kiczyński, Grzywa, Niewiedział (79. A. Molenda) – Fraś (84. Żurawik), Sermak, Mrożek, Kalka, Chrzanowski (58. Franiel) – Malicki.
Start: Węglarski – Krystian Błach, Zalwert, Żołnowski, Kamoś – Szpak, Biliński (56. Zajączkowski) – Jordan (61. Urbański), Bonar, Kamil Błach (74. Łątka) – Samborski (89. Smolarczyk).
Żółte kartki: Fraś, Niewiedział – Żołnowski, Szpak x2
Czerwone kartki: Grzywa (87. minuta – faul) – Szpak (90+2 minuta – druga żółta), Kamoś (90+5. minuta – faul)


 źródło: jaworznianin/D.K





czwartek, 13 marca 2014

Dzień kobiet w Spiżu

W clubie SPIŻ w Katowicach podczas dnia kobiet  było niezwykle "gorąco", wszystko za sprawą atrakcji,  dobrej muzyki serwowanej przez najlepszych Dj-i oraz konkursów z nagrodami.


 Fotogaleria z sobotniej imprezy mojego autorstwa.








 
VIP Room









 

















sobota, 8 marca 2014

"Noc w Wenecji" zachwyciła publiczność

 W Jaworznie po raz kolejny mieszkańcy mieli okazję zobaczyć kulturę na wysokim poziomie a wszystko za sprawą spektaklu operetkowego „Noc w Wenecji”, który odbył się w Hali Widowiskowo-Sportowej.  Gliwicki Teatr Tańca w piątkowy wieczór zagościł w Jaworznie podczas występu, który przyciągnął zagorzałą  publiczność.  

     „Noc w Wenecjito operetka Johanna Straussa, wiedeńskiego mistrza gatunku. W kanonie operetkowych przebojów stałe miejsce zajęła zwłaszcza pochodząca z niej przepiękna serenada Caramella „Zejdź do gondoli”.
Spektakl wyreżyserował Marcin Sławiński, jeden z najlepszych polskich reżyserów komediowych natomiast o muzyczna oprawę zadbał Wojciech Rodek, kierownik muzyczny GTM oraz dyrygent.
Choreografię stworzył związany od lat z Operą Śląską oraz Gliwickim Teatrem Muzycznym Henryk Konwiński.

 Jak najłatwiej podsumować to niezwykle barwne i humorystyczne widowisko? Wenecja słońce, muzyka, piękne kobiety, a nade wszystko – karnawał. Muzyka oraz zabawne dialogi sprawiły, że choć na chwilę można było zapomnieć o troskach dnia codziennego a przenieść się w świat marzeń.
                       

Tuż po zakończeniu spektaklu w hali rozbrzmiały  gromkie brawa, które były, jak najbardziej zasłużone. Podczas zakończonego karnawału każdy ze zgromadzonej licznie  publiczności mógł przenieść się do  Wenecji, gdzie życie toczy się swoim rytmem z nutą miłosnych uniesień.