środa, 5 września 2012

"Praca jest kluczem do sukcesu" -wywiad z Mateuszem Śliwą


Praca jest kluczem do sukcesu


Rozmowa  z Mateuszem Śliwą, który  wraz ze swoim zespołem odnosi wiele sukcesów na międzynarodowej scenie jazzowej. Z dwudziestodwuletnim jaworznianinem rozmawiamy tuż przed koncertem High Definition, który odbędzie się w mieście 7 września.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Moja przygoda z muzyką zaczęła się już w podstawówce, gdzie najpierw grałem na fortepianie, a następnie na saksofonie. System szkolnictwa narzuca granie muzyki klasycznej, więc przez długi czas grałem jedynie taką muzykę, natomiast zainteresowanie jazzem rozpoczęło się stosunkowo późno, bo pod koniec gimnazjum. Wtedy w ogóle zacząłem słuchać jazzu... Początkowo interesowałem się jedynie jazz-rockiem czy funkiem, a zainteresowanie stricte jazzem przyszło z czasem.

Jesteś absolwentem Państwowej  Szkoły Muzycznej im. Grażyny Bacewicz w Jaworznie. Jak wspominasz okres nauki w tym miejscu?
Bardzo miło, jak również bardzo owocnie. Wiele zawdzięczam mojemu nauczycielowi saksofonu - Jerzemu Sendeckiemu, który w trzeciej klasie wziął mnie pod swoje skrzydła, obdarzył wiedzą i cierpliwością, bo pamiętam, że z początku nie byłem zbyt pilnym uczniem...

Grupa "High Definition" to zespół młodych, utalentowanych ludzi z rożnych miast. Jak znajdujecie wspólny język?
Z Alanem znam się już od liceum, zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Pamiętam jak na przerwach graliśmy coś na wzór jam session, co z resztą do tej pory oboje mile wspominamy... Natomiast z Piotrkiem i Patrykiem poznałem się na Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie do tej pory razem studiujemy. Połączyły nas zajęcia z zespołu. Ze znalezieniem wspólnego języka tego muzycznego jak i pozamuzycznego nie było problemu - mamy podobne zainteresowania, poczucie humoru, spojrzenie na świat i muzykę.

Twój zespół  łączy wiele gatunków muzycznych - to właśnie tworzy niesamowity klimat podczas waszych koncertów. Skąd taki pomysł?
Uważam, że to kwestia tego, że nad danym utworem pracujemy wspólnie. Każdy z nas oprócz rzecz jasna jazzu, czuje w środku inna muzykę. Myślę, że przez to w naszej twórczości żyje niejako synteza różnych gatunków muzycznych.

Ostatnio nagraliście  swoją pierwszą  płytę. Czym zaskoczyliście swoich fanów?
Mam nadzieję, że ta płyta pozytywnie zaskoczy naszych słuchaczy! My jesteśmy bardzo zadowoleni z tej sesji. Mogę jedynie zdradzić, że będzie na niej większość kompozycji Piotrka.

W planach zespołu jest trasa koncertowa w Belgii oraz USA. Czy możesz już powiedzieć coś więcej na ten temat?
W Belgii odbędziemy dwutygodniową trasę, która została zapewniona przez organizatorów konkursu Jazz Hoeilaart, jako jedna z nagród za zdobycie I miejsca. Natomiast w Stanach Zjednoczonych będziemy dzięki wygranej na konkursie Young Jazz Project organizowanym przez Fundację Maestro. Zagramy tam koncerty w prestiżowych miejscach takich jak: Juilliard School of Music w Nowym Jorku, czy Berklee College of Music w Bostonie.

Trasa koncertowa z taką gwiazdą jak  Randy Brecker to wielkie wyróżnienie. Jak wyglądała wasza  współpraca?
To było niesamowite przeżycie móc poznać tak wspaniałego muzyka i wielki zaszczyt grać u jego boku! Dla mnie było to tym bardziej wyjątkowe i inspirujące, ponieważ mogłem spotkać, grać i spędzić czas z bratem jednego z najwybitniejszych saksofonistów świata - Michaelem. Nasza współpraca przebiegała bezproblemowo i bardzo sprawnie. Nie była odczuwalna różnica wieku czy statusu muzycznego. Skromny, sympatyczny i wyjątkowy człowiek. Przy Randym czuliśmy się jak przy wieloletnim przyjacielu!

Niedawno  wraz z zespołem uczestniczyłeś  na  Getxo Jazz Festiwal. Jakie są  Twoje wrażenia z pobytu w Hiszpanii?
Zostaliśmy mile i profesjonalnie przyjęci. Mieliśmy bardzo dobre warunki na scenie, jak i przed nią - publiczność dopisała. Po koncercie para Hiszpanów zaprosiła nas do siebie i pokazała tradycyjne baskijskie instrumenty. Hiszpanie to naprawdę gościnny i sympatyczny naród! Nie brakło też czasu na krótkie zwiedzanie miasta Gexto, w którym graliśmy i szybką kąpiel w Północnym Atlantyku.

Masz na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień,  m.in. na   Enter Music Festiwal. Która  z nagród ma dla Ciebie największe znaczenie?
Myślę, że największym osiągnięciem jest zdobycie przez High Definition nagrody grand prix na prestiżowym konkursie Jazz Hoeilaart w Belgii w 2011 roku. Od tego momentu wszystko się zaczęło. Był to nasz pierwszy konkurs i nie spodziewaliśmy się, że go wygramy. Kolejna, niespodzianką finału okazała się nagroda dla najlepszego kontrabasisty, którą przyznano Alanowi. Były to niewątpliwie jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu.

A jak przebiegała współpraca ze znanym polskim jazzmanem, Leszkiem Moż-dżerem?
Leszek Możdżer to świetny człowiek. Zaprosił mnie jak i innych czterech muzyków na Enter Music Festiwal, gdzie miałem przyjemność poznać go osobiście i zagrać z nim. To było ciekawe i pozytywne przeżycie. Współpraca przebiegała bardzo profesjonalnie. Leszek potraktował nas jak równych sobie muzyków. Myślę, że efekty było słychać na koncercie, co odzwierciedlało się w pozytywnej reakcji publiczności.

Czujesz tremę przed najbliższym koncertem, który odbędzie się 7 września w Jaworznie?
Nie, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać występu w rodzinnym mieście. To dla mnie osobiście dużo znaczy.

Występowałeś już przed jaworznicka publicznością?
Tak, miałem tę przyjemność kilkakrotnie z różnymi składami, natomiast z High Definition wystąpię pierwszy raz.

Spotkałeś się już z jakimś przejawem popularności podczas występów?
Bardzo miłe jest, gdy ludzie po koncercie biją gromkie brawa, by zachęcić nas do wyjścia na kolejny bis. Później podchodzą, gratulują, proszą o autografy na naszej demonstracyjnej płycie, rozmawiają... Jeśli to można nazwać przejawem popularności, to owszem - spotkałem się.

Kto jest Twoim idolem wśród współczesnych saksofonistów?
Nie jestem w stanie wymienić jednego idola, bo jest zbyt wielu wspaniałych muzyków, którzy zasługują na wyróżnienie...m.in. Wayne Shorter, Ornette Coleman, Joshua Redman, James Carter,  Charles Lloyd, Sonny Rollins... Nie wolno zapominać również o tych, którzy odeszli, np. Charlie Parker,John Coltrane czy Michael Brecker...

Jakie masz plany na przyszłość związane z zespołem?
Przede wszystkim grać, grać, grać...i nie rozstawać się z chłopakami, bo to naprawdę świetni ludzie i muzycy.

Jakie rady dałbyś początkującym muzykom, którzy próbują swoich sił w grze na saksofonie?
Nie poddawać się, bo początki bywają trudne. A nawet później, kiedy grasz już kilka lat, przychodzą momenty, gdy myślisz sobie: "nie...to nie dla mnie, jestem beznadziejny, rzucam to!" właśnie wtedy należy zrobić sobie małą przerwę i odciąć się od tego problemu, a na drugi dzień wziąć saksofon do ręki i...ćwiczyć... dużo ćwiczyć, bo praca jest kluczem do sukcesu, a przede wszystkim do satysfakcji i radości z tego co robisz.

Masz jakieś poza muzyczne zainteresowania?
Oczywiście. Uwielbiam grać w piłkę nożną i jeździć na rowerze. Oprócz tego zajmuję się nieprofesjonalnie akwarystyką słodkowodną co relaksuje i pozwala mi zapomnieć o stresujących sytuacjach i szybkim tempie życia.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Herman "Tydzień w Jaworznie"